O angażowaniu się w rozwój amatorskiego tenisa w kraju, pomysłach na mariaż amatorów z zawodowcami oraz dalszym kontynuowaniu profesjonalnej kariery opowiada Lechowi Sidorowi Łukasz Kubot, triumfator Australian Open 2014 i Wimbledonu 2017 w grze podwójnej, lider rankingu ATP deblistów.
Lech Sidor: Czy myślałeś kiedyś o tym, żeby po zakończeniu profesjonalnej kariery zaangażować się w rozwój amatorskiego tenisa w kraju.
Łukasz Kubot: Zacznijmy od tego, że ten rozwój już trwa. Cieszy mnie, że w 40-milionowym kraju coraz więcej ludzi pojawia się na kortach. Rośnie liczba śmiałków, chcących spróbować swoich sił w białym sporcie. Uważam, że kluczowe dla dalszego rozwoju tenisa amatorskiego jest to, aby wszyscy mieli możliwość grania. Mam tu na myśli całe rodziny. Turnieje powinny być organizowane w weekendy, gdy wszyscy mają czas przyjechać i spędzić aktywnie kilka godzin na świeżym powietrzu. Koniecznie jest zbudowanie całej otoczki opartej na grze, dopingowaniu czy atrakcjach około-turniejowych, takich jak np. degustacja polskich potraw. Wspominam o tym nie bez powodu. Podczas gry w tourze bardzo brakuje mi naszych swojskich smakołyków. Reasumując, takie rozgrywki powinny być połączeniem gry i zabawy na korcie.
L.S.: A czy w ogóle rozważasz udział w takich turniejach? Jaka formuła byłaby atrakcyjna dla ciebie – z całą plejadą innych byłych zawodowców czy tylko z tobą jako jedyną gwiazdą na korcie?
Ł.K.: Z przyjemnością wezmę udział w takich turniejach i od razu nasunął mi się pewien pomysł, będący poniekąd odpowiedzią na twoje pytanie. Byli profesjonaliści łączący siły z amatorami w zdrowej, sportowej rywalizacji. Idąc dalej za ciosem - wprowadziłbym element niespodzianki i niedopowiedzenia, czyli losowanie 16 byłych, profesjonalnych graczy z 16 amatorami w celu stworzenia par deblowych. Trwające w takiej formule rozgrywki dla par kończyłyby się turniejem Masters dla najlepszych. Ale zanim to nastąpi trzeba stworzyć bazę, czyli „otworzyć” tenis dla całych rodzin poprzez organizację pikników sportowych połączonych z amatorską rywalizacją. Sądzę, że taka inicjatywa mogłaby mocno wesprzeć rozwój amatorskiego tenisa w Polsce.
L.S.: Tak sobie myślę, że grzechem byłoby nie wykorzystać takiej osoby jak ty do popularyzacji amatorskiego tenisa.
Ł.K.: Póki co nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa w profesjonalnym tenisie. Ciągle staram się wydusić z siebie to, co mogę. A co do sportu amatorskiego – tak długo jak zdrowie będzie mi na to pozwalać, chciałbym aktywnie wspierać wydarzenia pokroju Tenisowego Turnieju Miast. Podobnie jak w zeszłym roku chętnie uczestniczyłem w rozgrywkach LOTTO SuperLIGI, stanowiących połączenie męskich i damskich sił na korcie w trakcie drużynowej rywalizacji. Liczę, że przyszłość dostarczy nam wszystkich nowych pomysłów, jak uatrakcyjniać rozgrywki dla amatorów, a tym samym wznieść je na jeszcze wyższym poziom.
L.S.: Dziękuję za rozmowę!